top of page

Skok w bok

24/7/2017

Bardzo przeciętna farsa. Próbuje się bronić aluzjami politycznymi (Misiewicz, Escobar).

 

Warto jedynie dla zabawy w rozbieranie i atrakcyjnej bielizny aktorek.

 

Na okres wakacyjny jeszcze ujdzie, ale na dłużej raczej nie zagości w Capitolu.

Między łóżkami

24/7/2017

Sześć jednoaktówek z podszyciem erotycznym, rozgrywanych z udziałem powiązanych ze sobą osób. Akcja rozgrywa się jednego wieczoru, gdy dojrzałe małżeństwo postanawia dorobić uprawiając seks na radiowej antenie, a wydarzeniem w miasteczku jest koncert ekscentrycznego, acz już podstarzałego gwiazdora metalu, mającego w zwyczaju podpalanie w ramach show własnego basisty.

 

Zaczyna się niespecjalnie, do rubasznego poczucia humoru, ale każda kolejna scena jest lepsza. Jest kilka śmiesznych, nie związanych z seksem tekstów typu: „hydraulik poruszał się tak wolno, że nawet czujniki ruchu go nie wykryły”. Atutem jednak jest podtekst dramatyczny: samotność, brak zrozumienia, niespełnione marzenia, poszukiwanie miłości. Ambitny radiowiec, śmiertelnie chory czterdziestolatek, zaniedbywana żona, zbuntowana nastolatka, striptizerka bez poczucia rytmu i właściciel klubu go-go, para włamywaczy: zawodowiec i księgowy, przywiązane do siebie małżeństwo, taksówkarka uderzona krążkiem i hokeista szukający większego tłumoka od siebie.

 

Przedstawienie jest może odrobinę za długie, ale trzyma w napięciu dzięki właśnie odkrywanym powiązaniom pomiędzy osobami. Co ciekawe piętnaście osób gra piątka aktorów. I każdy z nich wypada bardzo dobrze.

Zdjęcie ze strony internetowej Teatru Capitol.

Klub mężusiów

25/6/2017

To co na dzień dobry uderza, to 100% frekwencja na, nie małej w końcu, widowni Teatru Capitol, w dodatku w bożociałowe święto. Jednak komedie w „zagonionej” Warszawie świetnie się sprzedają, a mająca już wiele za sobą sala (pierwsze trójwymiarowe kino OKA, nierentowne kino) przeżywa okres świetności.


Spektakl jest mocno przeciętnie skrojoną komedią, opartą na męce facetów muszących przeżyć fanaberie swoich żon. Wszystko niestety razi brakiem pomysłów, a jedyną wartą uwag sekwencją jest nauka poruszania się po galerii, żeby odzyskać zaufanie żon (początek aktu po przerwie).


Szkodzi temu spektaklowi brak dobrych żartów, ale również bardzo nierówne tempo. Są momenty gdy aktorzy reaguje bardzo nerwowo, zupełnie bez powodów. Kolejny problem to zupełna niewiarygodność. Naprawdę trudno sobie wyobrazić, żeby żona ochroniarza mogła sobie pozwolić na kilkugodzinne zakupu w centrum handlowym. Nawet w komedii, czy farsie trzeba umieć zachować umiar w wyolbrzymianiu przywar, żeby chociaż trochę był prawdopodobny.


Ale to że mi się nie podobało, to nie znaczy że spektakl nie trafia w swoją grupę docelową. Nigdy nie zrozumiem, że zabawne są żarty odnośnie włosów łonowych, ale ludzie się autentycznie na takich gagach śmieją do rozpuku. Poza tym jaki sens krytykować przedstawienie, które w tak trudnych czasach dla prywatnych teatrów (płacze niektórych właścicieli o dotacje) zarabia na luzie 50 tysięcy złotych za przedstawienie? Przed wyborem tego spektaklu (np. na randkę, albo jako sposób na zgodę z żoną) lepiej przetestujcie TUTAJ poziom humoru.


I jeszcze jedna uwaga odnośnie Teatru Capitol – dla „wejściówkowców”. Poduszki (zakaz wnoszenia teraz) zastąpiono mało wygodnymi rozkładanymi krzesełkami. Dobra zmiana? Nie specjalnie.

Please reload

bottom of page