"Sprawiedliwy" - Ida dla ubogich
Akcja filmu „Sprawiedliwy” w reżyserii Michała Szczerbica (scenarzysta filmu „Róża”) dzieje się równolegle kilkanaście lat po II wojnie światowej oraz w jej trakcie (i to w najgorętszym okresie w okupowanej Polsce).
Do Polski przyjeżdża z Izraela mieszkająca w kibucu Hania.
Jej celem jest przekonanie polskiej rodziny - pomagającej w czasie okupacji Żydom - do przyjęcia medalu "Sprawiedliwy wśród narodów świata". Równolegle poznajemy jej dramatyczna historię, jako sześcioletniej dziewczynki ukrywanej przed niemieckim planem eksterminacji ludzi narodowości żydowskiej.
Film wpisuje się w szeroko obecną w ostatnich latach problematykę stosunków polsko-żydowskich w trakcie II Wojny Światowej (Pokłosie, Ida, Klezmer) i konsekwencji różnych postaw w Polsce powojennej. Oglądając „Sprawiedliwego” ma się wrażenie, że twórcy potraktowali tak chłonny temat jako wystarczający do sukcesu, zapominając o solidnej pracy reżyserskiej. W efekcie film Szczerbica razi nienaturalnością, niespójną narracją, słabym montażem, złym rozłożeniem akcentów, nierówną symboliką scen.
Fatalnym pomysłem jest równoległa narracja, zupełnie wybija ona widza z rytmu oglądania losów bohaterów. Okrucieństwo okupacji pomieszane jest z ciepło ukazaną przyjaźnią małej dziewczynki z jej opiekunem.
Ten ostatni wątek częściowo ratuje film, a to przede wszystkim dzięki bardzo udanym kreacjom aktorskim Jacka Braciaka i rozkosznej malutkiej Eweliny Zawistowskiej.
Szkoda że realizatorzy nie dostrzegli potencjału w tej parze aktorskiej i na niej nie oparli całości opowieści.
Wersja współczesna jest wręcz irytująca, głównie z powodu fatalnie grającej dorosłej Hani (Aleksandra Hamkało) i usilnym uwypuklaniem niechęci polskich chłopów do osób pochodzenia żydowskiego. Inna sprawa, że trudno sobie wyobrazić żeby jakakolwiek rodzina przychylnie odnosiła się do pomysłu oprowadzania obcej osoby po własnym domostwie.
Chytry plan Szczerbica oparcia słabego filmu na chwytliwej treści zupełnie spalił na panewce. „Sprawiedliwy” przemyka przez polskie ekrany zupełnie niezauważony, bez większych ekscytacji krytyków. Zresztą czasy się odrobinę zmieniły, i nawet telewizyjna projekcja Idy poprzedzana jest dodatkowym komentarzem.