top of page

"7 rzeczy, których nie wiecie o facetach" - hamaki


Tak naprawdę już sam tytuł zniechęca do tego filmu: zbyt długi i wskazujący na słabiutką, głupiutką komedię. Odkładałem więc wizytę w kinie, ale w końcu się przemogłem. W skrócie: myślałem że będzie dużo gorzej, ale dobrze też nie było. Niestety jak film mógł być dobry, to jeszcze bardziej boli że twórcy nie przyłożyli się i zmarnowali potencjał.


Jest to film wielowątkowy. Płaszczyzną łączącą jest grupa facetów ćwiczących na siłowni i siedzących w saunie. W większości wątki nie są ze sobą powiązane, aczkolwiek czasami postacie z różnych historii mają interakcje.

Trudno określić, który wątek jest najważniejszy, który bohater jest kluczowy. Jednak poszczególne historie są bardzo nierówno ukazywane, momentami wydaje się że któryś wychodzi na plan pierwszy, ale zaraz potem znika.


Największą uwagę przykuwa chyba historia nieudolnego lekkoducha Filipa (kolejna znakomita rola Pawła Domagały) pracującego na początku w call center, ale mającego większe ambicje. Życie sprawia że z dnia na dzień musi dorosnąć, ale jego natura niespecjalnie nadaje się do utrzymania pełnej rodziny. Ma jednak – w mojej ocenie znakomity pomysł na biznes. Nie do końca mu się to udaje, ale pomysł ten z chęcią bym zaimplikował w realu.

Wątek Filipa jest w miarę sprawnie rozpisany, utrzymany w żartobliwym tonie (nie potrzebny jest jedynie wątek kliniki aborcyjnej) i przede wszystkim świetnie zagrany przez Domagałę.


Żeby nie było za wesoło, to psuje go fatalna Aleksandra Hamkało w roli partnerki Zosi.

Mimo wszystko ten wątek powinien być przewodni i to częściowo ratowałoby film.


Drugi wątek dotyczy branży muzycznej.

Młody i ambitny Kordian (Maciej Zakościelny) musi uporać się z Ricky - gwiazdą muzyki pop powracającą z emigracji granym przez Zbigniewa Zamachowskiego.

Ten wątek jest koszmarny. Kordian prowadzi rozrywkowe życie (ciągłe imprezy z kobietami o wspaniałych nogach), ale tak naprawdę jest góralem i prawdziwą miłość ma w domku na Podhalu.

Ricki jest byłym alkoholikiem (mi osobiście jego postać kojarzy się z jedną gwiazda polskiej piosenki), trudnym we współpracy, i jeszcze wymyślającym absurdalne teksty piosenek (ekologiczne, patriotyczne …).

Panowie najpierw się mocno pokłócą, a potem nie wiadomo po co zamieszkają ze sobą. Świetny wątek mogący być satyra na branżę muzyczną z powodu głupich pomysłów, a wręcz aluzji homoseksualnych staje się żenujący.

Kolejną postacią tego filmu jest Stefan - żołnierz cierpiący na traumę po powrocie z Afganistanu. Twórcy nie wiedzieli czy przypadkiem nie potraktować tego wątku poważnie. No bo na logikę tak powinni, ale to nie pasowało do całej koncepcji. W efekcie zastanawiamy się tylko kiedy postać grana przez Leszka Lichotę komuś przypierdoli.

Na dokładkę włożony jest tutaj motyw umierającego ojca, byłego cukiernika przebywającego w domu starców. A smaczku całej głupocie tej historii dodaje fakt, że ten niezrównoważony psychicznie żołnierz jest kierowcą miejskiego autobusu w Warszawie. Nie radzimy wsiadać do 188.


Tomasz (Mikołaj Roznerski) jest tuż przed ślubem.

Ma piękną narzeczoną (wprost koszmarnie grająca Alicja Bachleda-Curuś).

Problem w tym że ogląda się za inny laseczkami (strasznie kurwa dziwne). No i jego problemem jest to, że nie wie czy się powinien hajtać. Co prawda kocha swoją narzeczoną, ale widok tych wszystkich tyłeczków wokół nie pozwala mu z czystym sumieniem przysięgać wierności małżeńskie. Jeszcze poznana Monika (przeciętna aktorsko Joanna Opozda) kusi go na potęgę.

Ten wątek jest już tak niepotrzebny, że aż boli. A jedynym jego plusem są faktycznie przewijające się co chwila ponętne kształty kobiece.

To jeszcze nie koniec. Mamy kolejnego faceta: Jarka (Piotr Głowacki) – inspektora … sanepidu (ja pierdolę … chyba mogę spokojnie już kląć w tej recenzji, bo tylko najwięksi twardziele tak daleko dotarli).

Otóż Jarek ma chomika Chujek.

I chwali się nim każdej napotykanej – najczęściej w wyniku randek internetowych – dziewczynie. Oczywiście nie wspomina że chujek to nazwa chomika i to ma niby być takie śmieszne. W dodatku Jarek utrudnia biznes Filipa (patrz wątek pierwszy), w końcu Sanepid.

A jedyna kobieta, która chce z nim gadać do pracowniczka Kakadu (product placement w tym filmie osiąga gigantyczne rozmiary, a ja nienawidzę RMF FM), dodatkowo żona tego żołnierza z Afganistanu (także niespecjalna w tym filmie aktorsko Dominika Kluźniak).

Głowacki, co prawda gra słabo, ale dostanie Oscara bo walczy z niedźwiedziem dużo lepiej niż Leonardo DiCaprio.


No więc każdy z tych wątków bez przemyślanej proporcji pojawia się w różnych natężeniach. Może i każdy z nich byłby dobrym materiałem na film. Może odpowiednio ułożone i w tym filmie by jakoś zagrały. A tak to męczy strasznie i wręcz irytuje. Niby ma być śmiesznie, a wplatane są wątki zbyt poważne (aborcja, starość, wierność małżeńska, emigracja, popularność, samotność) i twórcy jakby sami przestraszeni nie wiedzą co z tym zrobić.


Aktorzy niestety też się gubią, a już Zamachowski wije się jak piskorz w tym filmie. Sam Domagała mógłby pociągnąć ten film, gdyby to jego wątek dominował. Koszmarnie grają kobiety, wszystkie bez wyjątku. Niektóre to chyba myślą ze ładne nóżki i wysunięcie piersi wystarczą w aktorstwie.

W życiu bym nie pomyślał że tylko się naprodukuję o tym nikomu niepotrzebnym filmie. Ave!


Ostatnie posty
Search By Tags
Follow Us
  • Twitter Social Icon
bottom of page