"Siedem minut po północy" - cztery opowieści drzewnego potwora (7/10)
Pomysłowy wizualnie, z mądrym przesłaniem.
Raczej nie dla młodych widzów, bardziej dla amatorów kina Tima Burtona.
Fabuła oparta na popularnej książce Patricka Nessa.
Film w reżyserii J. A. Baoyona ("Sierociniec", "Niemożliwe") .
Zbyt dosłowny polski tytuł, oryginalny był dużo lepszy: "A Monster Calls".
Conor
Bohater jest 12-letni chłopiec. Samotny, niewidoczny w szkole, chora matka, ojciec na emigracji. Sam musi sobie ze wszystkim radzić. Mieszka tylko z babcią, ale najchętniej by się jej pozbył. Coś dziwnego dzieje się jednak w nocy, dokładnie o tytułowej godzinie. Czy to koszmar, czy jakaś magia powoduje, że chłopiec nawiązuje kontakt z potworem (?), w którego przeradza się olbrzymie drzewo rosnące tym przy cmentarzu.
Efekty specjalne
Nocne przygody Conora są wprost niezwykle zrealizowane. To efekty specjalne jakby rodem z mrocznych i dziwnych pomysłów Burtona, ale i tak mają w sobie dużą świeżość i pomysłowość. Mroczny klimat przeradza się jednak z czasem w sensowną narrację, pokazującą że nie zawsze to co wydaje się straszne takim jest, a częściej zagrożenie wynika z pozoru bezpiecznych rzeczy.
Opowieści
W narrację filmu wplecione są cztery historie, w tym pierwsze opowiadane przed potwora-drzewo, mające na celu ukierunkowanie bohatera na zrozumienie istoty świata. Okazuje się bowiem, że nie zawsze to co się wydaje oczywiste takim jest. Przy okazji tych historii zmienia się również formuła filmu, na bardziej animacyjny, a nawet lalkarski. Znakomicie to uzupełnia całość i prowadzi widza do mimo wszystko, szczególnie gdy ktoś nie czytał książki, zaskakującego finału. To ważna misja kina, gdy ostatecznie przekazana jest konkretna prawda, nawet jeżeli do tyka ona spraw bardzo trudnych: śmierci, tęsknoty, samotności. Może jedynie ten wydźwięk filmu nie nadaje się dla dzieci, a może mimo to jednak się nadaje. Osobiście nie jestem zwolennikiem wciskania do filmów dla dzieci całego okrucieństwa życia, ale z drugiej strony samo życie ich często mocno dotyka. W końcu podobne problemy (choroba rodziców) ma wiele dzieci, często nawet w młodszym wieku. Jak wytłumaczyć np. śmierć albo tragiczny wypadek rodzica. Nawet wytłumaczenie rozwodu nie jest proste.
Obsada
Warto jeszcze zwrócić uwagę na ciekawe pomysły castingowe. Sam główny bohater - Lewis MacDougall zdecydowanie daje radę, wcześniej grał w Piotrusiu Panie. Babcią jest nie kto inny jak Sigourney "Obcy decydujące starcie" Weaver. W matkę wciela się Łotr 1: Felicity Jones. Potwór-drzewo mówi głosem Liama Neesona, zresztą zachowanie tez przypomina tego aktora. A na dokładkę jeszcze w roli nauczycielka Geraldine Chaplin. Mnóstwo podtekstów.
Zwiastun
Film wchodzi w II Dzień Świąt Boże Narodzenia i to chyba nie jest najlepszy pomysł. To nie jest film na taki radosny okres. Dystrybutor chyba nie pomyślał.