"Pogarda" - barbarzyńcy
Tego filmu nie było w kinach.
Na szczęście układ się zmienił. I można było obejrzeć dokument Marii Dłużewskiej i Joanny Lichockiej w publicznej telewizji. Akurat w okresie powrotu tematu "smoleńskiego". Powrotu, który nie pozostawia złudzeń, że tytuł tego filmu idealnie oddaje postawę decydentów państwa polskiego.
Film skupia się na wypowiedziach wybranych bliskich ofiar katastrofy. Opowiedziana, w ogromny bólu, ich opowieść jest wstrząsająca. Dzisiaj już wiemy, że nie jest subiektywna, ale niestety prawdziwa. Spływające informacje o ekshumacjach są wstrząsające dla wszystkich, którzy w zapale walki politycznej utracili człowieczeństwo. Niestety takich jest wielu.
"Pogarda" to niezwykle ważny dokument historyczny. Jest świadectwem tego co się wydarzyło. Ale to również znakomity obraz pod względem filmowych. Dokument pomysłowo zrealizowany, z przemyślaną kompozycją, budzący emocję. Niby "gadające głowy", ale trudno nie zaangażować się w wypływające z ekranu emocje. To również zasługa osób wybranych do wypowiedzi: Kochanowska, Błasik, Merta (z poruszającą konkluzją z modlitwą Kaczmarskiego: "Każdy twój wyrok przyjmę twardy. Przed mocą Twoją się ukorzę. Ale chroń mnie Panie od pogardy... Od nienawiści strzeż mnie Boże") - to wyjątkowi ludzi. Ludzie, którym barbarzyńcy w ostatnich dniach zadali ból po raz kolejny.
Bo najbardziej wstrząsający momentem jest ostatni kadr z rokiem jego powstania. Już w 2011 roku było wiadomo o skali zaniedbań. Do ekshumacji, które też były oprotestowane (tutaj już nawet brakuje skali do określenia barbarzyństwa takich postaw), doszło po 7 latach od katastrofy - tylko Bóg nas może strzec od nienawiści do osób odpowiedzialnych za podejmowane wówczas decyzje.
Film: