Co wiecie o swoich dziadkach? – jeszcze ten dubbing (ocena 2/10)
- Ogień
- 7 gru 2017
- 2 minut(y) czytania

W mocno przeciętnej komedii „Tata kontra tata” Dusty (Mark Wahlberg) próbował odzyskać zaufanie dzieci, będących pod opieką nowego partnera byłej żony - Brada (Will Farell). Teoretycznie temat wyczerpał się w tym filmie, ale twórcy postanowili jeszcze zarobić. Po dwóch lat sytuacja jest unormowana, ale dzieci czują że coś jest nie tak – mała córeczka daje temu wyraz nawet publicznie podczas przedświątecznych szkolnych wystąpień. Tymczasem na święta przyjeżdżają ojcowie tatusiów. Diametralnie różni: Kurt (Mel Gibson) – ekscentryczny były kosmonauta, czyli taki właśnie Mel Gibson, i Don (John Lithgow) – sentymentalny i zniewieściały. Żeby nie kisić się w domowej atmosferze Kurt obmyśla wspólny świąteczny wyjazd. Wszyscy więc pakują się do samochodów i jadą w góry (w Polsce by nie przeszło, bo już wszystko byłoby przygotowane na domowe świętowanie).
Chyba nawet sam dystrybutor zorientował się, że pomysł jest idiotyczny i wymyślił tytuł odnoszący się bardziej do innej komedii („Co ty wiesz o swoim dziadku”, chyba z najgorsza rolą w karierze Roberta De Niro). To duży błąd, bo jedynie nawiązania do jedynki pozwalają wczuć się, i tak w mało śmieszny, klimat tej produkcji. Jak ktoś nie widział „Tata kontra tata” to w ogóle może nie zorientować się o co chodzi. Bo niestety nowy wątek dziadków, mimo pomysłu ich nieszablonowych charakterów, został kompletnie zmarnowany.
Główny zarzut do tego filmu to kompletny brak pomysłów komediowych. Mnie to zazwyczaj takie filmy nie śmieszą, ale jak nie słyszę przez cały seans rechotu publiczności – to już jest poważny sygnał ostrzegawczy. Może to tylko efekt braku żartów „fekalnych”, a może zwykle cały pomysł trąci myszką. A chyba jednak jakiś potencjał na komedię w wyjściowym scenariuszu (przywitanie dziadków na lotnisku) – istniał.
Kolejny fuck-up dystrybutora to dubbing. Co jak co, ale film chyba nie jest odpowiedni dla widza, który jeszcze nie jest w stanie czytać listy dialogowej. Po co więc wpuszczać jedynie wersję dubbingową, w ogóle nie wiem po co pomysł na jej stworzenie. Szczególnie, że jest fatalna, nie ma żadnej wartości dodanej. A ogląda się to ciężko, już bym wolał posłuchać na żywo Mela Gibsona (fakt, że w słabiutkiej roli) – w każdym razie ten Gibson z dubbingiem jest autentycznie nie do przełknięcia. Kto wie, czy w oryginale ten film nie jest dużo lepszy? Polski widz jednak się o tym nie dowie, bo nikt raczej nie sięgnie po jakąś wersję DVD.
Aktorsko jest w ogóle bardzo przeciętnie, chociaż całą obsadę usprawiedliwia fatalny scenariusz i drętwe dialogi. W miarę dobrze radzą sobie w tym chaosie jedynie dzieciaki: Megan (Scarlett Estevez) i Dylana (Owen Vaccaro).
Nie jest ten film wkładem w okres bożonarodzeniowy, bo praktycznie został pozbawiony takich akcentów. Zresztą już sam wyjazd w ostatniej chwili zaprzecza idei świąt, które najczęściej są skrupulatnie przygotowywane i nie ma miejsca na taki spontan.
Dodatkowo zszokował mnie budżet filmu: 69 mln USD. Co prawda się zwrócił (w USA jednak każda świąteczna komedia da radę), ale na co poszła ta cała kasa – to już temat na komisję śledczą.
Zwiastun:
Polska premiera: 1 grudnia 2017
Produkcja: USA
Rok: 2017
Gatunek: komedia
Reżyser: Sean Anders
Scenariusz: Sean Anders, John Morris
Obsada: Will Ferrell, Mark Wahlberg, Linda Cardellini, John Cena, John Lithgow, Mel Gibson
コメント