Kamerdyner – Kaszubi (ocena: 6/10)
Monumentalna produkcja, nie wolna niestety od reżyserskich mankamentów.
Kaszuby. Rok 1900. Rodzi się w bólach Mateusz. Matka nie przeżyje porodu, ojca brak. Dziecko trafia do dworu arystokratów i wychowuje się wraz z jej dziećmi: Maritą i Maksem. Mijają lata, dzieci rosną, nad Kaszubami przechodzą zmiany, konflikty społecznościowe i zawieruchy dwóch wojen światowych. Pomiędzy Mateuszem (Sebastian Fabijański) i Maritą (Marianna Zydek) rodzi się uczucie. Dzieci arystokratyczne mają lepsze warunki startu, a dla wycofanego Mateusza pozostaje jedynie rola tytułowego kamerdynera.
Niestety nie udało się tak długiej czasowo i wielowątkowej historii odpowiednio poukładać. W fabule panuje totalny chaos i tak naprawdę nie wiadomo czy to melodramat, czy film historyczny, czy też dramat społeczny. Dopiero końcówka uwidacznia najważniejszy cel produkcji, jaką było ukazanie losów społeczności kaszubskiej (dziadek Tuska) w burzliwym okresie pierwszej połowy XX wieku.
Wygląda trochę tak jakby Bajon chciał przekazać zbyt wiele. Owszem, ma to uzasadnienie, bo tak jest w prawdziwym życiu człowieka: są okresy gdy najważniejsze są sprawy osobiste, a przychodzą czasy gdy kwestie społeczne i ruchy historyczne dominują egzystencję. Jednak dla widza filmu jest to mało czytelne, szczególnie gdy niektóre wątki wybrzmiewają tylko epizodycznie (chociażby zupełnie niepotrzebny brat grany przez Borysa Szyca), albo znikają na długie minuty, a tak jest nawet z dominującym wątkiem miłosnym dwójki głównych bohaterów.
Każdy z segmentów tego filmu ma swoje wielkie sceny, ale jest cała masa takich które należało wyrzucić w postprodukcji. to wyszłoby filmowi na dobre, także dlatego że by go skróciło do jakiś rozsądnych rozmiarów czasowych.
Widać, że nie brakowało środków na produkcję. I w zasadzie zostały one dobrze wykorzystane. Pod względem dbałości o szczegóły wszystko jest na swoim miejscu. Trochę irytuje jednak, że tuż po zakończeniu filmu, jeszcze przed napisami końcowymi wyskakują logotypu głównych sponsorów. No ale coś za coś.
Realizacja jest fantastyczna. Ani przez moment nie ma wątpliwości jakiego okresu dotyczy opowiadana historia. Zadbano również o kwestię językową – znakomity Janusz Gajos mówi praktycznie tylko po kaszubsku. Kwintesencją są jednak ujęcia operatorskie - Łukasz Gutt praktycznie od pierwszej sceny dramatycznego porodu, aż po tragiczne wizje egzekucji hitlerowskiej w lesie - tworzy niesamowite kadry. Prawdziwy majstersztyk, już to jest wystarczającym powodem wizyty w kinie.
Dużo dyskusji wzbudza główna rola Fabijańskiego. Pojawiają się nawet głosy, że „położył” film. Tymczasem sprawdza się całkiem dobrze, budując swoją postać właśnie na wycofaniu jakie miało cechować odgrywanego bohatera. Fakt, że lepsza jest Zydek – nie tylko urocza, ale także rozbudowana aktorsko. Wrażenie robią także Gajos, Woronowicz i Simlat. Porażką natomiast są bezsensowne kreacje Szyca, a szczególnie Olbrychskiego.
Nawet jeżeli kogoś przymęczy ten za długi film to jednak końcówka w dużym stopniu rekompensuje i pozostawia pozytywne wrażenie. Nie dla wszystkich – Gosia wyszła zdegustowana.
Plusy:
zdjęcia
urocza Zydek
końcowe przesłanie
Minusy:
zbyt wiele wątków, niespójny
za długi
koszmarny Olbrychski
Zwiastun:
Premiera: 21 września 2018
Produkcja: Polska
Rok: 2018
Gatunek: dramat
reżyseria: Filip Bajon
scenariusz: Mirosław Piepka, Marek Klat, Michał S. Pruski
muzyka: Antoni Komasa-Łazarkiewicz
zdjęcia: Łukasz Gutt
kostiumy: Małgorzata Braszka, Ewa Krauze, Izabela Stronias, Małgorzata Gwiazdecka, Magdalena Bem-Jankowska, Michał Koralewski
montaż: Milenia Fiedler
obsada: Sebastian Fabijański, Marianna Zydek, Janusz Gajos, Anna Radwan, Adam Woronowicz, Borys Szyc, Kamilla Baar-Kochańska, Marcel Sabat, Sławomir Orzechowski, Diana Zamojska, Łukasz Simlat, Daniel Olbrychski, Janusz Chabior, Mariusz Jakus