"Rodzaje życzliwości”: rakieta Johna McEnroe'a (ocena: 6/10 – za R.M.F.)
Grecki ekscentryczny reżyser wraca do źródeł, nie oszczędzając widza: ani tematyką, ani formą, ani formatem.
Pracownik spełnia wszystkie polecenia swojego szefa, nawet odnośnie życia prywatnego i codziennych czynności. Gdy odmówi rychło tego pożałuje.
Grecki reżyser Jorgos Lantimos miał być powiewem nowości, w skostniałej kinematografii amerykańskiej (a tym samym światowej). I takim się stał, trochę jednak kosztem utemperowania ekscentryczności. Ciągnie jednak wilka do lasu: najnowszy film (wciąż amerykański i z pokaźnym budżetem) tego dowodem. Absurdalność scenariusza, wizjonerskie pomysły, zabawa formą i stylem. Nie brakuje szokujących elementów typu: wycinania wnętrzności, czy też ostrego porno. Wszystko na granicy bólu widza. Z prostym usprawiedliwieniem, że ukazana rzeczywistość może być wytworem chorej wyobraźni wyrazistych bohaterów.
Reżyser wyraźnie bawi się z widzem. Wymusza szukanie ukrytych podtekstów, powiązanie nowelek, nawiązanie do poprzednich filmów czy nawet samej kariery Greka. W przypływie absurdu polski widz może nawet sobie dopowiedzieć iż film jest hejtem na komercyjną polską rozgłośnię radiową.
Co by nie mówić to jednak Lantimos jest mistrzem budowania napięcia. To jak w pozornie prostych scenach operuje dźwiękiem, muzyką, sposobem kamerowania i mimiką aktorów jest reżyserskim majstersztykiem. Co prawda zbyt „zalatuje” Davidem Lynchem, ale w stuletniej historii kina trudno nie znajdywać analogii.
Grek najwyraźniej zadomowić się w amerykańskim środowisku filmowym, znajdując sobie stałą obsadę. Takie hermetyzowanie na dłuższą metę jest ryzykowne, ale akurat w przypadku tej produkcji sprawdza się w stu procentach, gdyż znani aktorzy wcielają się w cokolwiek różne postacie. Prym wiedzie Jesse Plemons, ze względu że ustawia sobie film pierwszą nowelą. Ale Emma Stone też utrzymuje wysoką formę.
To co najbardziej przeszkadza w delektowaniu się tym filmem to jest trudny do zaakceptowania w warunkach kinowych metraż. Co prawda każda ze składowych jest historią jedynie średniometrażową. A na upartego można by zrobić z tego dwa/trzy razy dłuższy serial. Jednak jak na film kinowy wrażenie przeciągania i zwykłe zmęczenie seansem jest powszechne. Szczególnie, że nie wszystkim wszystkie pomysły Greka przypadną do gustu.
Produkcja siłą rzeczy, po sukcesie „Biednych istot”, wchodzi szeroko do dystrybucji w multipleksach. Zapewne wielu widzów się od niej „odbije”. Polski dystrybutor nie znalazł dobrego pomysłu na tytułową oryginalną grę słów (kinds of kindness), ale przynajmniej plakatem zachęca.
Atuty:
+ absurdalność scenariusza
+ wizjonerskie pomysły
+ budowanie napięcia
+ wyrazistość bohaterów
+ sposób operowania dźwiękiem i muzyką
+ ugruntowana obsada
+ przeboje muzyczne
+ oryginalny plakat
+ szeroka dystrybucja
Mankamenty:
- na granicy bólu (widza)
- męczący metraż
- trudne w odbiorze
- mało adekwatne do Disneya
- brak pomysłu na polski tytuł
tytuł oryginalny: Kinds of Kindness
produkcja: Stany Zjednoczone, Wielka Brytania, Irlandia
rok: 2024
gatunek: dramat abstrakcyjno-makabryczny
premiera: 6 września 2024
dystrybucja: Disney
festiwale: Cannes, Nowe Horyzonty
reżyseria: Jorgos Lantimos
scenariusz: Jorgos Lantimos, Efthymis Filippou
obsada: Jesse Plemons, Emma Stone, Willem Dafoe, Margaret Qualley, Hong Chau, Joe Alwyn, Mamoudou Athie, Hunter Schafer
obejrzane w poniedziałek 9 września 2024 roku, o godzinie 19:50, w Cinema City Sadyba Best Mall
Comments