„The Birthday Party: Bunt w niebie”: Nick Cave (ocena: 6/10 za kokainę)

Zespół, który ideę szalonego rocka wprost wprowadzał w realia swoich koncertów.

Australijska grupa The Boys Next Door zmienia nazwę na The Birthday Party i wyrusza szukać szczęścia do stolicy punkrocka – Londynu.

Zapewne mało kto, nie będący fachowcem od tego typu muzyki, kojarzy nazwy: The Boys Next Door czy nawet The Birthday Party. Ale już nazwisko Nick Cave kojarzy każdy. Film jednak nie wybija go na główną postać, równomiernie traktuje cały zespół muzyków. Grupa, która wsławiła się ekscentrycznym zachowaniem podczas koncertów i bezkompromisową muzyką. Rzeczywistość jednak nie była od początku usłana różami – był okres gdy po przybyciu z Australii członkowie zespołu przymierali głodem.

Zachowanie członków zespołu było tak ekstremalne, że powszechnie uznawano ich za najbardziej rockandrollowy zespół tego okresu. Miało to jednak ciemną stronę: narkotyki, alkohol były nieodłączną częścią ich kariery. Jednak jakimś cudem przetrwali, chociaż nie wszyscy, na czym ten film się nie skupia, i kontynuowali swoje solowe kariery, a Nick Cave przejdzie do annałów muzyki rockowej. Szkoda, że dokument pomija życie osobiste członków zespołu, bo to one często ratowało ich przed katastrofą.

Film opiera się na pozyskanych czarnobiałych archiwaliach – głównie fragmentach koncertów. Jest dużo muzyki. Ale też dominuje monotonna narracja z offu. Urozmaicają ją wstawki animowane.

Ciekawy dokument, może nie tak oryginalny jak członkowie tytułowego zespołu, głównie dla fanów tego rodzaju muzyki.