top of page

"Zielona granica" – wojna hybrydowa (6/10 za Holland)


Tylko świnie siedzą w kinie – szkoda że film został sprowadzony do politycznych pyskówek przedwyborczych.

Syryjska rodzina ląduje na Białorusi w obietnicy przedostania się przez polską granicę do krajów Unii Europejskiej. Podróż ma być łatwa i bezpieczna, także dla dzieci i osób starszych.

Nie tylko kolorystyka w tym filmie jest czarno-biała, ale przede wszystkim rzeczywistość. Uchodźcy to prawi, nieszczęśliwi, pokrzywdzeni przez los ludzie, którzy budzą współczucie i sympatię. Nawet młodsi, zdrowi mężczyźni nie mają niecnych zamiarów. Po drugiej stronie barykady: bezduszni, sadystyczni pogranicznicy z rozkazami od faszystowskiego polskiego rządu. Jedyni sprawiedliwi wśród Polaków to ekscentryczni aktywiści bezinteresownie pomagający umierającym po lasach skrzywdzonym uchodźcom.


Nic więc dziwnego, że takie ukazanie rzeczywistości budzi pianę na ustach polityków rządzącej partii. Szczególnie, że film wchodzi do dystrybucji trzy tygodnie przez ważnymi wyborami parlamentarnymi, wpisując się w jeden z ważniejszych tematów kampanii – problem uchodźców, nie tylko w Polsce, ale w całej Unii Europejskiej. Agnieszka Holland celowo przerysowuje rzeczywistość (chociaż można odnaleźć też krytyczne elementy dla całej Unii) i wpisuje się w konflikt polsko-polski. Ma oczywiście jako artystka prawo do uwypuklenia konkretnych przypadków i przedstawiania ich według własnej percepcji. Traci jednak wiarygodność ze względu na swoje polityczne zaangażowanie. Oczywiście szum wokół tej premiery służy frekwencji, a widzowie sympatyzujący z opozycją biją brawa w trakcie i po seansie, co w kinach zdarza się rzadko.


W tym propagandowym zamieszaniu ważne aspekty filmu schodzą na dalszy plan. Nie jest to bowiem film o złym systemie. Ten jest momentami bezsilny, taki był w konkretnym przypadku wojny hybrydowej na białoruskiej granicy, i wcale nie jest to wina konkretnej opcji politycznej. Zresztą sama Holland wbija równie ostrą szpilkę pogranicznikom białoruskim. Prawdziwym problemem jest postawa jednostek, często służbistów czy pracowników mundurowych, którzy wykorzystują sytuację do działań niegodnych człowiekowi. Ukazane procedery w tym filmie, może były jednostkowe, ale jeżeli się zdarzały to należy je potępiać, a służby oczyszczać z takich osobników. Zamiast chować się za sloganem „murem za mundurem”. Bo każdy kto miał do czynienia z polską policją potwierdzi przekraczanie uprawnień, a często wręcz skłonność do poniżania ludzi. I jest to problem powszechny i za tej, i za poprzedniej, i zapewne w przypadku żadnej refleksji za kolejnej władzy – jaka by nie była. Kiedyś krzywdzenie byli kibice, ku uciesze lewej strony opinii politycznej, teraz Babcia Kasia i inni aktywiści ku uciesze tej prawej. A prawo i służby powinni chronić obywateli i kierować się nadrzędną zasadą poszanowania ludzkiej godności. Tego z pewnością zabrakło w ukazywanych szokujących wydarzeniach na granicy – i nawet jeżeli są one przerysowane i incydentalne to nie można przechodzić nad nimi to porządku dziennego.


Zielona granica” ma czytelny podział na trzy rozdziały. Pierwszy opowiada wstrząsającą historię syryjskiej rodziny. Drugi to postać młodego pogranicznika, z żoną w zaawansowanej ciąży. Trzeci to polscy aktywiści pomagający uchodźcom wbrew policji i straży granicznej. Niestety ta najsłabsza trzecia część dominuje, wręcz od pewnego momentu zawłaszczając narrację. Poprowadzona wręcz karykaturalnie groteskowo. Scena, gdy pojawia się na ekranie Maciej Stuhr jest żałosna, chociaż antypisowską bezpośredniością budzi aplauz na widowni (przynajmniej w warszawskich kinach). Cały obraz postaw aktywistów jest skrajnie przerysowany i mało angażujący. Trudno traktować te osoby jako zaangażowanych społeczników, bliżej im do choroby psychicznej. Niestety ten wątek zakrywa te lepsze, a jedyna w tym filmie postać, która dokonuje przemiany – polski pogranicznik, została zmarginalizowana. A to o nim powstałby najlepszy i wiarygodny film. Jakby tego było mało, to tematycznie Holland kładzie swój przekaz absurdalnym finałowym porównaniem do sytuacji po wybuchu wojny na Ukrainie. Argument, że zły polski prawicowy rząd nie przyjął kilkunastu biednych uchodźców nielegalnie przekraczających granice białoruską, a przyjął dwa miliony Ukraińców, uwłacza inteligencji reżyserki.


W tym całym zamieszaniu zupełnie gubi się ocena walorów artystycznych filmu. Niezwykłe wrażenie budzi realizacja scen dramatu przygranicznego. Czarno-biała konwencja, momentami paradokumentalna forma, została wykorzystana celowo i skutecznie. Sposób kamerowania, wiarygodność dialogów i przekonujące aktorstwo sprawia, iż ogląda się ten film z pełnym zaangażowaniem, wierząc w realność wydarzeń. Gorzej jest, gdy reżyserka przechodzi do akcji toczącej się w przygranicznych domostwach. Wkrada się tutaj chaos narracyjny i mało wiarygodne prowadzenie fabuły. Wstrząsający dramat zastępuje polska komedia społeczna. Nieudolnie nakręcona i jawnie propagandowa.


Niewątpliwie film Agnieszki Holland spełnia jedną z najważniejszych funkcji kina. Angażuje, budzi emocje i rozbudza dyskusje. Nawet jeżeli są one niezdrowe, niesprawiedliwe, czy koniunkturalne. Warto zamiast wsłuchiwać się w emocjonalne komentarze, obejrzeć i wyrobić sobie własne zdanie. Bo to co jest rakiem polskiej dyskusji społecznej to brak własnego zdania i wpisywanie się w narzucane przez politycznych liderów tezy.


Zalety:

+ poruszająca historia syryjskiej rodziny

+ przemiana polskiego pogranicznika

+ ukazanie haniebnych działań pograniczników (nie tylko polskich)

+ trudna, w całej Unii, tematyka napływu nielegalnych uchodźców

+ odpowiednia biało-czarna konwencja

+ dokumentalne prowadzenie kamery w scenach przygranicznych

+ angażujące i poruszające w przekazie

+ wzbudzające dyskusje i rozważania


Wady:

- polityczne motywacje bohaterki

- przedwyborcza data premiery

- przerysowania i brak szerszego kontekstu

- groteskowy wątek aktywistów

- irytująco przerysowane role Ostaszewskiej i Stuhra

- absurdalne finalne porównania do sytuacji po wybuchu wojny na Ukrainie

- niepotrzebnie przeciągnięte najgorszym wątkiem


produkcja: Polska, Czechy, Francja, Belgia

rok: 2023

gatunek: dramat uchodźczy, komediodramat społeczno-polityczny

premiera: 22 września 2023 – trzy tygodnie przed wyborami parlamentarnymi

dystrybucja: Kino Świat


  • reżyseria: Agnieszka Holland

  • scenariusz: Gabriela Łazarkiewicz, Maciej Pisuk

  • obsada: Jalal Altawil, Behi Djanati Atai, Mohamed Al Rashi, Dalia Naous, Maja Ostaszewska, Tomasz Włosok, Piotr Stramowski, Jaśmina Polak, Maciej Stuhr, Agata Kulesza, Monika Frajczyk, Marta Stalmierska


obejrzane z MM, w niedzielę 24 września 2023 roku, o godz. 16:50, w kinie Cinema City Sadyba Best Mall

Comments


Ostatnie posty
Search By Tags
Follow Us
  • Twitter Social Icon
bottom of page