"Znachor” – poprawianie legendy (8/10 za Lichotę)
Kultowa książka. Kultowa adaptacja. Ryzykowna powtórka.
Rafał Wilczur jest znakomitym warszawskim, przedwojennym chirurgiem. Jednak to jego kolega z oddziału ma większe ambicje zawodowe. Gdy wybór nowego ordynatora dokonano według faktycznego talentu chirurgicznego dochodzi do prywatnego konfliktu. Tymczasem żona Wilczura ma inny obiekt miłości.
Kto nie płakał na powtarzanym w telewizji do znudzenia „Znachorze”, gdy Piotr Fronczewski w sądzie wygłasza „proszę państwa to jest profesor Wilczur” - niech pierwszy rzuci kamieniem. Nieuchronne są więc porównania do filmu z 1981 roku. Dla wielu podjęcie próby nowej adaptacji wydawało się wręcz profanacją, a już na pewno szalonym pomysłem. Tymczasem udało się stworzyć film przekonujący, solidny realizacyjnie i, pomimo znajomości fabuły, ponownie wzruszający. Dla wielu młodszych widzów to także pierwsze spotkanie z tą historią.
Ramy scenariusza są zachowane. Jednak narrację poprowadzono w kilku miejscach innymi ścieżkami. To powoduje, że wciąż jest ona angażująca. Jednocześnie nie pozostaje wrażenie poprawiania wersji oryginalnej, ani tym bardziej jej naśladowania. Różnice objawiają się w rozszerzonej charakterystyce niektórych wątków i postaci. Na pewno wyróżnia się tutaj zupełnie inne podejście do: postaci najbliższego współpracownika Wilczura, rozszerzonego wątku związku miłosnego znachora, czy też intryg matki szlachcica.
Atutem filmu jest bardzo wiarygodne podejście do tematyki. Drobiazgowe oddanie ducha czasów. Także samych operacji lekarskich. Dla widzów ze starszego pokolenia ten Znachor momentami jest wręcz zbyt drastyczny. Dobrze jednak oddaje ducha powieści i poprzedniej adaptacji.
Trafiono z doborami aktorskimi. Leszek Lichota spokojnie może uchodzić za nowego, wiarygodnego znachora Antoniego Kosibę. Ma nawet więcej do zagrania ze względu na rozbudowany wątek melodramatyczny. Także dobór aktorów drugoplanowych jest udany.
Co prawda przyzwyczajani jesteśmy do oglądania Znachora telewizyjnie. Ale mimo wszystko żal, że nie zorganizowano seansów kinowych i skazano na netflixowa dystrybucję. Zyskała ona jednak dużą popularność, nawet historia polskiego znachora trafiła do odbiorców zagranicznych.
Zalety:
+ nowa adaptacja
+ zmiany scenariuszowe
+ rozbudowanie charakteryzacji postaci drugoplanowych
+ wciąż wzruszające
+ solidne realizacyjne
+ trafiony dobór aktorski
+ wiarygodna rola Lichoty
+ sukces frekwencyjny
Wady:
- nieuniknione porównania do poprzedniej adaptacji
- brak dystrybucji kinowej
produkcja: Polska
rok: 2023
gatunek: melodramat lekarsko-społeczny
premiera: 27 września 2023
dystrybucja: Netflix
reżyseria: Michał Gazda
scenariusz: Marcin Baczyński, Mariusz Kuczewski na podstawie powieści „Znachor” Tadeusza Dołęgi-Mostowicza
zdjęcia: Tomasz Augustynek
muzyka: Paweł Lucewicz
obsada: Leszek Lichota, Maria Kowalska, Ignacy Liss, Anna Szymańczyk, Mirosław Haniszewski, Izabela Kuna, Michał Grabowski, Artur Barciś, Małgorzata Mikołajczak, Krzysztof Dracz
obejrzane na platformie vod Netflix, 1 października 2023 roku
Comments